Któregoś dnia zachciało nam się drożdżówki. Takiej prawdziwej, domowej drożdżówki. Na dodatek z rabarbarem i z posypką. Nie miałam więc innego wyjścia jak podjąć się wyzwania i zaczęłam poszukiwania idealnego przepisu na ciasto drożdżowe.
W lodówce brakowało świeżych drożdży, w szafce za to królowały te suche. Po chwili zastanowienia i trudnych matematycznych obliczeń (czy wspominałam już że matematyka to zdecydowanie moja pięta achillesowa?) doszłam do wniosku że z braku laku lepsze i to i postanowiłam zmodyfikować przepis i wykorzystać drożdże w proszku (jak się później okazało wcale nie najlepszy pomysł).
Do dziś nie wiem co poszło nie tak i po wypróbowaniu kilku różnych przepisów, teraz obwiniam o wszystko piekarnik. Może to jednak nie wina drożdży i mąki że moje ciasto nie było takie, jakbym sobie zażyczyła. Wiem, nieudanym ciastem nie powinnam się tutaj chwalić, ale zdjęcia wyszły nie najgorsze więc czemu by się nie podzielić? Następnym razem zmodyfikuję jeszcze kilka rzeczy i obiecuję, że upiekę idealną drożdżówkę jak u mamy!
Niestety, nie pamiętam którego przepisu używałam przy wypieku ciasta z dzisiejszego posta, jednak w moich próbach zmierzyłam się między innymi z tym (które okazało się najbliższe ideałowi) oraz tym.
One of those days we had a craving for a bun. This real, home-made kind of bun. With some rhubarb and crumble on top. I didn't have a choice but to take up the challenge and I started my search for a perfect bun recipe.
My fridge wasn't stocked up with any fresh yeast, but instead I had plenty of dried yeast in the food cupboard. After taking a second to think and carry out some complicated mathematical calculations (have I ever mentioned before that maths is my Achilles' heel?) I decided that better dried yeast than nothing and decided to use them instead (as I later found out, not the smartest idea).
I still can't figure out what went wrong and after many attempts to finding the right recipe I now blame the oven. Maybe it wasn't yeast's or flour's fault that my cake didn't turn out the way I wanted it to be. I know that botched cake isn't something that I should boast about here, but surprisingly photos turned out quite well so why not post them? Next time, I will change few more things around and promise, I'll make a perfect bun, like mums can do!
Sadly, I can't remember which recipe I used when making the cake from today's post. But in my many attempts I faced those two: click 1 & click 2 - both in Polish.
Po prawej, pierwszy etap przygotowywania schłodzonych napojów - świetnego dodatku do ciasta w upalny dzień.
On the right, first stage of preparing some chilled drinks - an amazing addition do the cake on a hot summer day.
No comments:
Post a Comment
Dziękuję za wszystkie komentarze i wsparcie! ♥
Thank you for all the comments and support! ♥