Food Revolution Day, miało być wielką celebracją jedzenia, która będzie kolejnym krokiem do zrewolucjonizowania sposobu gotowania jaki już parę lat temu zapoczątkował Jamie Oliver. Ulica, przy której mieści się Fifteen, jedna z Londyńskich restauracji Jami'ego, zapełniona została straganami prywatnych producentów ekologicznego jedzenia przygotowywanego z lokalnie wytwarzanych produktów. Spróbować można było wszystkiego, od mięsa, przez przygotowywane na miejscu pizze, guacamole czy desery. Nie zabrakło gotowania przez wielu szefów kuchni a całość była na bieżąco transmitowana na specjalnie na potrzeby rewolucjonizowania jedzenia stworzonym kanale YouTube.
Brzmi jak wydarzenie zrobione z rozmachem? Co do tego nie ma najmniejszych wątpliwości. Każda część rewolucji jedzeniowej była dopracowana z najdrobniejszymi szczegółami, a ja mimo wszystko opuściłam to miejsce z mieszanym uczuciem, dlaczego?
Moja pierwsza wizyta w Jamie's Italian miała miejsce już jakiś czas temu i jakimś trafem nie wywarła na tyle dobrego wrażenia, żebym chciała tam wrócić. Jedzenie było banalnie proste, serwowane w ładny sposób (co jest chyba jedynym powodem dla którego ludzie tak łatwo się w nim zakochują) i z mocno zawyżoną ceną. To samo stało się na Dniu Rewolucji Jedzeniowej - kucharze podsuwali pomysły na banalnie proste potrawy, które ja sama potrafię ugotować i wcale nie potrzebuję na nie przepisu. To, czego można było spróbować wcale nie powalało z nóg i jedyną rzeczą, która niesamowicie podobała mi się w całym tym wydarzeniu był fakt, że zachęca do gotowania w domu, z użyciem zdrowych produktów. Dodatkowym gratisem był fakt, że całość zaserwowana była w niesamowicie ładny, fotogeniczny sposób, sprawiając wrażenie jakby cała ulica została na jeden dzień przemieniona w jeden z tych magazynów o jedzeniu, które opatrzone są pięknymi zdjęciami.
The Food Revolution Day was supposed to be a big celebration of food and at the same time a next step to revolutionizing cooking habits (or a complete lack of them) that Jamie Oliver started few years ago. The street, which is an address for Fifteen - one of Jamie's London restaurant - was filled with food stalls owned by private sellers of organic and sustainably made produce. You could try almost everything, starting from meat, through pizza made on the location, guacamole and desserts. There were chef's cooking in front of the cameras and everything was streamed live to Jamie's 'Food Revolution' YouTube channel.
Sounds like an event with a flourish? Yes, there's no doubt that it was one. Every aspect of this food revolution was perfected to the smallest detail but despite it all I still left that place with mixed feelings, why?
My first visit to Jamie's Italian was quite a while ago and somehow it left an impression bad enough for me not to want to go back there. The food was obvious and simple, served in a very pretty way (which I think is a major reason for which so many people fall for it so easily) and well overpriced. The same thing happened with a Food Revolution Day - the cooks would plant the ideas of recipes for obvious dishes, that I can easily cook without a recipe and know them without hearing it from a cook. The foods that were available for trying weren't overly impressive and the only thing that I truly loved about the whole event was an idea behind it - encouraging people to cooking at home, using healthy products. An added bonus was a fact that the entire thing was served in an extremely pretty and photogenic way, making you feel like the street was for one day transformed into a photo set for one of those amazing food magazines with impressive pictures inside.
Tylko niektóre z obietnic złożone na drzewie zapełnionym podobymi tym dwóm. Ja podpisuje się obiema rękami!
Just some of the pledges that were pinned on a 'pledge tree'. I agree with both of those!
Kolorowe bezy, najróżniejszych smaków.
Colourful meringues of all sorts of flavours.
No comments:
Post a Comment
Dziękuję za wszystkie komentarze i wsparcie! ♥
Thank you for all the comments and support! ♥