Główny budynek Madrytu dla wszystkich wystaw związanych ze sztuką - CaixaForum.
A major building for all sorts of art exhibitions in Madrid - CaixaForum.
Pozwolę sobie dzisiaj na to, żeby ten post był jednym z nielicznych przepełnionych negatywnym wydźwiękiem. Zawsze staram się, aby ten blog był moją ucieczką od szeroko pojętych, złych rzeczy, które przytrafiają się od czasu do czasu. Jednak dzisiaj wyleję swoje żale i postaram się pokrótce opisać, co takiego ważnego działo się w moim życiu, że przez całe tygodnie aż do teraz, nie miałam czasu na napisanie choć jednego posta.
Dwa tygodnie po naszej wycieczce do Portugalii, ruszyliśmy w drogę do Madrytu, gdzie spędziliśmy pierwszy weekend grudnia. Później przyszedł czas pożegnania i Eli opuścił Hiszpanię i wyruszył w drogę do Strasbourga, we wschodniej Francji. Kolejnym przystankiem była Norymberga, Kraków i Katowice, w których mieliśmy się spotkać równe 2 tygodnie później.
Today, I will let myself make this post to be one of a few, negative ones. I always try to make this blog my little escape from the various bad things, that happen every now and then. But today, I will treat this post as a therapy and try to shortly describe some of the things that have been going on in my life and that stopped me from writing on a regular basis, over the last couple of weeks.
Two weeks after our trip to Portugal, we made our way to Madrid, to spend there the first weekend of December. After that, good times have come to an end, and it was time to say goodbye to Eli, who left Spain for good and travelled east to Strasbourg. His next stops were Nuremberg, Cracow and Katowice, where we would meet again after exactly two weeks time.
Liście, które pięknie zamarzły przy powierzchni wody.
Beautifully frozen leaves.
Ktokolwiek z Was, kto odwiedził kiedyś Sewillę, na pewno bezsprzecznie docenił jej piękno, malowniczość i nutkę egzotyki. Ja też byłam tym na początku pobytu oczarowana. Jednak moja niewdzięczność sprawia, że teraz już nie marzę o niczym innym jak powrocie do Londynu, a tapas, pomarańcze i dźwięk hiszpańskiego przyprawiają mnie o ból głowy. I jakimś cudem, po pożegnaniu z Elim i powrocie do Sewilli postanowiłam, że przestanę na siłę oswajać sobie to miejsce. Dopóki miałam stałe towarzystwo osoby, która jest dla mnie jedną z najważniejszych w moim życiu, Andaluzja nie była aż tak straszna. Kiedy zostałam tu sama i odmówiłam kopiowania schematu zachowań innych 'współerazmusów', dowiedziałam się, że chyba jednak nie mam znajomych. Oprócz jednej osoby, która przeżywając podobne katusze jak ja, pomogła mi dotrwać do wyjazdu do domu na Święta.
Whoever of you, who has ever been to Seville, had probably, indisputably appreciated its' beauty, picturesqueness and a strain of exoticism. At the beginning of my stay here, I was also enchanted with it. However, my ingratitude makes me wish for the moment when I'm back in London away from the tapas, oranges and the sound of Spanish language, which have begun to give me a headache. And by some miracle, after saying bye to Eli and coming back to Seville, I decided that I will stop trying to domesticate this place. While I had a constant company of a person, who's one of the most important people in my life, Andalusia didn't seem that scary. But when I returned here by myself and declined to copy some of the other co-erasmus' behaviours, I found out that I don't have friends after all. Except for one person who, going through the same agony as I have, helped me survive the last two weeks until my Christmas break.
Kryształowy Pałac - instalacja artystyczna, przy jej konstruowaniu ukryto w środku 3 złote monety. Ich znalezienie graniczy praktycznie z cudem. Miało to na celu pokazać jak nieistotne w życiu są rzeczy materialne.
The Crystal Palace is an art installation. While constructing the building 3 gold coins were hidden somewhere inside and finding them is almost impossible. The aim of that was to show how irrelevant, material things are in life.
Możliwe, że zastanawiacie się, po co w ogóle o tym wszystkim piszę. A piszę, bo próbowałam się zaaklimatyzować już w kilku miejscach i nigdzie nie było to tak trudne jak tutaj. Może się starzeję, ale nasuwa mi się też inny wniosek. W każdym nowym miejscu, rozpoczęcie wszystkiego od nowa jest trudne. Są jednak miejsca w których jest to łatwiejsze, jak i takie w których nie przychodzi to tak bezproblemowo. Ja uważam, że jeśli ktoś chce próbować ułożyć sobie życie w tej części 'starego' kontynentu, nie powinien tego robić w pojedynkę. Hiszpanie to naród bardzo przyjazny, jednak zamknięty na obcokrajowców. Nie wszyscy z chęcią otwierają się na tych nowo przybyłych, a czasem ciężko jest znaleźć sobie znajomych wśród innych przyjezdnych. A życie w pojedynkę nie każdemu odpowiada.
Więc to taka moja mała rozprawa - do przemyślenia dla Was, i po trosze ku przestrodze.
You might be wondering, why am I writing all those things. Well, I'm writing this because I've tried to settle into a couple of places already and I never found it as difficult as in here. Maybe I'm getting old, but there's also one conclusion that comes to my mind. In every new place in the world, starting over from the very beginning is never easy. But there are places where it might be less or more problematic. I think, that if anybody wants to start a life in this part of the old continent, it should never be done individually. The Spanish are a very friendly nation, but are very closed towards foreigners. Not everybody happily opens to the newcomers, sometimes it's difficult to find friends among other visitors and a solo life isn't made for everybody.
So this is my little thesis - a food for thought and as a word of caution.
dziecko z bańką mydlaną! <3 trzeba je było dla mnie ukraść.
ReplyDeleteco do Hiszpanii to koniecznie musimy się spotykać częściej, blablacar i carpooling idzie w ruch,bo ja wracam w pt i też nie wiem po co..
Bardziej niż brytole?:-o nie wiem czemu mnie to dziwi,wszakze sama stawiam barierki...pozdrawiam!
ReplyDeleteinaczej... brytole są mili, a tutaj różnie Cie czasem traktują. no i to niestety nie zawsze pomaga w odnalezieniu się na miejscu.
DeleteOj szkoda, ze znalazlas sie w takiej sytuacji, ja mysle, ze kazdy kraj jest podobny pod tym wzgledem, zalezy w jakim srodowisku czlowiek sie obraca, czasami uda sie trafic na fajnych, otwartych ludzi, a czasami nie
ReplyDeleteIle czasu musisz jeszcze zostac w Hiszpanii? Pozdrawiam i zycze wytrwalosci;)
Dziękuje Ci bardzo za tak miły komentarz! :)
DeleteW Hiszpanii jestem do czerwca. I całkowicie się z Tobą zgadzam, wszystko zależy od ludzi jakich się spotka, bo to tak na prawdę oni tworzą miejsce.