Z nieukrywaną radością przywitałam swój pierwszy od listopada wolny weekend. Perspektywa dwóch wolnych dni w tym pełnym różnorodności mieście jest bardzo pocieszająca i po mile spędzonej sobocie, nareszcie czuję że udało mi się trochę odpocząć i przynajmniej częściowo wrócić do prób odkrywania tego, co Londyn ma do zaoferowania.
Po przeczytaniu pochlebnej recenzji wystawy Zariny Bhimji w Whitechapel Gallery postanowiłam wybrać się tam dziś i zobaczyć, czy rzeczywiście jest tak ciekawa i poruszająca jak o niej napisano. Na całe szczęście nie zawiodłam się i niektóre zdjęcia i fragmenty filmów z wystawy będącej mieszanką obydwu, okazały się być na prawdę interesujące.
Po odwiedzeniu galerii wybrałyśmy się na Edgware Road, bo co może być lepszego niż gorąca czekolada w chłodny, zimowy dzień?
I welcomed my (first from November) weekend off with great excitement. A perspective of enjoying two days off in this versatile city has been very comforting and after nice Saturday I finally feel like I managed to rest a bit and get back to my old habits of discovering what London has to offer.
Very nice review of Zarina Bhimji's exhibition at the Whitechapel Gallery encouraged me to go and see by myself if it's really as interesting and moving as it's said to be. Luckily I wasn't disappointed and some of the pictures that were part of the film/photography exhibition really made an impression.
We carried on to Edgware Road, because is there anything better than hot chocolate to warm you up after walking in Whitechapel on a chilly Saturday afternoon?
Ach, wolny weekend! Jakie to wspaniałe uczucie, prawda? C:
ReplyDeleteJa się wczoraj skusiłam (a raczej chlopak mnie skusil) na wypicie gestej, goracej czekolady z duza iloscia bitej smietany <3 Jaka pyszna bomba kaloryczna! Ale co tam! Zycie jest jedno :P
oo tak, gorąca czekolada w miłym miejscu podczas gdy za oknem trzaskający mróz to jest to:) osobiście preferuję też grzane wino;) pozdrawiam!
ReplyDelete