Friday 29 April 2011

The Royal Wedding

Co prawda nie dałam się porwać całemu szaleństwu towarzyszącemu przygotowaniom do ślubu Williama i Kate, jednak będąc w Londynie grzechem byłoby nie zobaczyć jak będą świętować Brytyjczycy. Niestety nie udało mi się dostać w pobliże trasy, którą Kate i Will mieli przejechać - nie mówiąc już o Buckingham i Westminster Abbey gdzie ludzie spali w namiotach już od poniedziałku. Obejrzałam jednak część z opactwa na telebimach w Hyde Parku, a później odwiedziłam Trafalgar Square. Media i internet pełne są teraz pięknych zdjęć z ceremonii, więc na moich macie szansę zobaczyć jak Londyn wyglądał z perspektywy normalnego śmiertelnika;)

I didn't go with the whole craziness before William&Kate's Wedding but being in London I decided that it's my duty to see what it'll be like in the centre of the City. I didn't manage to get anywhere near the Royal Procession route - not to mention Buckingham or the Westminster Abbey, where people were camping from Monday. I did however manage to see the part from Westminster on flat screens in Hyde Park and then went to Trafalgar Square. Media and internet are full of beautiful pictures from the ceremony, so mine are a bit different and show how London looked like from a commoner perspective;)




Tłumy idące w stronę Hyde Parku

Crowds going in the direction of Hyde Park













Na widok księcia Williama i Harry'ego pokazywanych na telebimach wszystkie posiadaczki flag zaczęły mocno nimi wymachiwać i głośno wiwatować

As soon as prince William and Harry were shown on the flat screens, all the ladies with flags started waving and chearing




Drobny upominek z okazji królewskiego ślubu

A small gift for the Royal Wedding



Monday 18 April 2011

Music of the Week

Na ten tydzień wybrałam "Wolfgang Amadeus Phoenix" francuskiego zespołu... Phoenix;) Płyta wydana była wiosną 2009, dlatego chyba już zawsze będzie kojarzyć mi się z tą porą roku i przygotowywaniem do egzaminu na prawo jazdy. Uwielbiam jej słuchać kiedy gdzieś idę, bo jest idealnie dynamiczna i wiosennie pozytywna.
Bardzo lubię muzykę, w której oprócz typowych dla różnych gatunków rocka gitar można usłyszeć też coś więcej. I ta płyta do tego stylu właśnie się zalicza. Mieszanka electro dźwięków, gitar i perkusji w połączeniu z oryginalnym głosem wokalisty i ciekawie napisanymi piosenkami daje świetny efekt przyjemnej w odbiorze, ale jednocześnie niebanalnej płyty. Co prawda nie wszystkie piosenki są udane, aby przez kilka z nich przebrnąć trzeba cierpliwości i kilku głębokich wdechów("Fences", "Countdown"). Jednak są też takie, które (przynajmniej dla mnie) ratują całość ("Lisztomania", "1901", "Love Like A Sunset", "Armistice"). Płyta bardzo dobrze nadaje się na te chwile, kiedy w końcu można zrzucić zimowe kurtki, założyć okulary przeciwsłoneczne i spacerując wsłuchiwać się w różnorodność dźwięków.


Click click!


For this week I chose "Wolfgang Amadeus Phoenix" by French band... Phoenix;) the CD was released in spring 2009, that's why it'll probably always remind me of this season and the time when I was preparing for the driving license exam. I love listening to this CD when I'm walking somewhere because it's perfectly dynamic and "sprignly" positive.
I really enjoy listening to the music where except for the characteristic for rock music guitars I can hear a bit more. And this is one of those CDs. A mixture of electro sounds, guitars and drums together with a genuine voice of the vocalist and interestingly written songs. All together gives a great result of the CD that is offbeat and pleasant to listen to. However not all of the songs are a success, it requires a lot of patience and few deep breaths to get through some of them ("Fences", "Countdown"). But there are also those, that (at least for me) save the whole CD ("Lisztomania", "1901", "Love Like A Sunset", "Armistice"). To say shortly it's a great CD for the time of the year when you can finally take off the winter clothes, put on sunglasses and listen to it while taking a walk.

Friday 15 April 2011

Time to Get Fit

Kiedy przyjeżdżam do domu staram się wykorzystywać możliwość i zapisuję się do Galerii Fitnessu w moim mieście. Miejsce jest rewelacyjne, ma świetną atmosferę, sympatyczne instruktorki no i wygląda bardzo ładnie. W środę poszłam na pierwsze zajęcia po dość długiej przerwie, dzisiaj zamierzam wybrać się na pilates. Chciałabym załapać się jeszcze na jogę, ale nie wiem czy uda mi się to przed wyjazdem. Dodaję kilka zdjęć Galerii, które znalazłam na ich stronie:)

Every time I come back home I'm trying to use the opportunity and sign to the Gallery of Fitness in my town. The place is amazing, has very nice atmosphere, friendly instructors and looks really pretty. Last Wednesday I took first class after a while of break and today I'm planning to go on pilates class. I'd love to go for yoga as well but I'm not sure if I'll be able to make it before going back to London. I'm adding some pictures of the Gallery that I found on their website:)





Monday 11 April 2011

It's Good To Be Back...

Świetnie jest wrócić do domu po dłuższej nieobecności. A szczególnie wrócić do kraju i móc znów skosztować tych ulubionych rzeczy których w UK nie można dostać. Dzisiaj z samego rana pobiegłam do pobliskiej piekarni i kupiłam to, co uwielbiam zjeść raz na jakiś czas. A że ostatni raz był już dość dawno temu to dzisiaj była do ponownego skosztowania świetna okazja:)

It's so good to be back home after a while of absence. Especially go back to the home country and again be able to eat those favourite things that can be bought just here. Today in the morning I ran to the bakery that is close to my house and bought something I like eating once in a while. And the last time I ate it was a while ago so today was the perfect opportunity to try it once again:)



Friday 8 April 2011

Going Home!



Minął mój ostatni tydzień wykładów i nareszcie mogę lecieć do domu na najbliższe 2 i pół tygodnia! Postaram się dodawać co nieco w tym czasie, jednak będę go miała trochę mniej niż kiedy jestem w Londynie (taki paradoks, ale jednak) więc nie wiem jak często będzie się tu coś pojawiać.
I dla osłodzenia chwili dodaję zdjęcie ciasta własnoręcznie (no dobrze, z pomocą Ani;)) zrobionego, jeszcze z ubiegłego tygodnia. Mmmmm... na samo wspomnienie zjadłabym jeszcze kawałek:)

My last week of lectures has finally finished and I can go home for the next 2 and a half weeks! I'll try to post here something as often as possible but I'll probably have less time then when I'm in London (that's a paradox, isn't it?) so I can't tell how often is it going to be.
And to sweeten the moment I add a picture of something I baked with a friend last week. Mmmmm... just when I think of it, I'd love to get one more piece:)


Wednesday 6 April 2011

Mad Men


Wiem, że serial miał swoją premierę już prawie 4 lata temu, jednak nigdy nie miałam okazji zobaczyć ani jednego odcinka. Ostatnio przypadkiem trafiłam na recenzję "Mad Men'a" i postanowiłam sprawdzić, czy rzeczywiście jest tak świetny jak się o nim pisze. No i nie rozczarowałam się.
Rewelacyjny, dopieszczony serial przedstawiający Amerykę lat 60., z genialnymi strojami i stereotypowym podziałem ról - mężczyzna utrzymuje rodzinę, kobieta zajmuje się domem. Ale zdecydowanie nie razi to w bardzo negatywny sposób. Do tego świetna muzyka z tego samego okresu i w mojej głowie rodzi się pytanie - dlaczego serial ma tylko 2 miliony widzów w USA i musi walczyć o możliwość nagrania kolejnych odcinków? Oglądając aż wzdycha się i myśli "ach, jak pięknie byłoby przez chwilę spróbować takiego życia".

I know that the show premiered almost 4 years ago but I never got a chance to see even one episode. Recently I accidentally found a "Mad Man's" review and decided to check whether it really is that good as it is said to be. And I didn't get disappointed.
Amazing, with an excellent attention to detail show that reveals America form 1960s. Gorgeous outfits and stereotypical division of roles - man works to provide for his family and woman takes care of the house. But luckily it doesn't affect the show in a very negative way. And to add up to this great music from the same period and the question is born in my head - why does the show have just 2 millions of viewers in the US and the producers have to negotiate the right to make next episodes? You're watching it and sigh thinking "oh, send me there to try such life just for a short while".

Monday 4 April 2011

Mango, Melon, Pineapple

Dla mnie zdecydowanie ananas. A które jest Wasze ulubione?

I choose pineapple. Which one is your favourite?

Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Saturday 2 April 2011

The Weekend's Distraction

Pod tą nazwą postaram się co tydzień dodawać inną płytę i w kilku słowach postaram się uzasadnić dlaczego mój wybór padł właśnie na tą a nie żadną inną. Myślę, że zacznę od tych które stale są na samej górze listy moich ulubionych LP. Jednak czasem może to być coś, co po prostu wpadnie mi w tym czasie w ucho.

Under this post name I'll try to add other CD every week and in few words try to describe why that's the one I decided to write about. I think I'll start from those that are on top of the list of my favourite LPs. But sometimes this might just be something that I liked that week.

Kliknij w zdjęcie okładki, żeby odsłuchać płyty:)
Click the cover to listen to the CD:)

Na początek wybieram coś do czego lubię wracać niezależnie od pory dnia czy roku - Muse "Origin of Symmetry". Ta płyta ma największą liczbę odtworzeń w mojej bibliotece iTunes. I to przez nią zaczęłam ubóstwiać zespół.

Można usłyszeć tu zdolność do łączenia różnych gatunków, którą muzycy z czasem rozwinęli i która stała się później cechą charakterystyczną zespołu. Dużo tu cięższych brzmień, imponujących gitar no i oczywiście nieodłączna obecność pianina. Gdzieniegdzie zaczynają pojawiać się już także dźwięki elektro. Każda piosenka serwuje nam inne, ciekawe wrażenia. Czyli coś, co bardzo sobie cenię - płyta budzi emocje kiedy się jej słucha. A oprócz tego nie wpisuje się w klasyczny "syndrom drugiej płyty". Najczęściej po sukcesie pierwszego krążka zespoły tak bardzo starają się wydać coś ciekawego (albo po prostu spoczywają na laurach), że ze strachem włączam drugą płytę. Muse na szczęście w tą pułapkę nie wpadło. A przynajmniej nie przy drugiej płycie.

Mam wrażenie, że nic co zespół wydał po "Origin of Symmetry" nie było już tak udane. Czy to tylko kwestia przypadku, czy celowe eksperymentowanie ze stylem - tego już nie wiadomo. Ja wolę tłumaczyć to sobie jako eksperymentowanie i szukanie czegoś nowego, czym można by zadowolić fanów. Obawiam się jednak, że po części to wina rozgłosu jaki ta płyta zespołowi przyniosła (czyżby spóźniony "syndrom drugiej płyty"?). Chęć uderzenia do szerszej publiczności, co niestety wiąże się z większą komercją. Oczywiście nie znaczy to, że muzyka Muse stała się komercyjna - jednak nie są oni już tym samym, czym byli przed wydaniem "Origin of Symmetry". Choć z drugiej strony czy zmiany są przecież czymś pozytywnym?

For starters I chose something I like to go back to - no matter from the time of the day or year - Muse "Origin of Symmetry". According to my iTunes library this CD was played most often. And it definitely was the reason why I started to adore the band.

You can hear here how cleverly band starts mixing different styles, what with time was the ability they developed and what later became their hallmark. The CD is rich in heavier sounds, impressive guitars and inseparable presence of the piano. Here and there some electro sounds can be spotted. Every song leaves us different impression. And that is something I really appreciate - the CD helps to awaken feelings. And besides that it doesn't fall in the typical "second CD syndrome". Mostly after first LP's success bands try so hard to release something good (or just don't care any more) that I'm always frightened of what I'm about to hear. Luckily this doesn't apply to Muse. Well, at least not with their second CD.

I've got an impression that any other piece they released wasn't that good any more. Is it just an accident or an intentional experimenting with their style - that's something we won't know. I'd rather tell myself that it's experimenting and searching for new things they could amaze their fans with. But I'm a bit scared that it may be the fault of the fame that came to them together with this LP (the late "second CD syndrome"?). The desire of finding bigger audience which unfortunately is connected with commercialism. Obviously this doesn't mean that Muse's music became commercial - however they are not the same they used to be before "Origin of Symmetry". But on the other hand it's all about changes, isn't it?