Showing posts with label Malaga. Show all posts
Showing posts with label Malaga. Show all posts

Saturday, 4 May 2013

Shall We Eat?


Shall We Eat? Produkt, w Hiszpanii bezcenny i niemożliwy do zdobycia...
A priceless good that is impossible to get in Spain...

Shall We Eat?
Shall We Eat?
Shall We Eat?

Mniej więcej w połowie mojego pobytu w Maladze, Ania zorganizowała wieczór z Polskim jedzeniem. Pojawiło się prawie dwadzieścia osób, zarówno z Polski, Hiszpanii i kilku innych krajów. Wszyscy z ekscytacją czekali na nasze polskie smakołyki i kiedy tylko pojawiły się one na stole, nie zagościły na nim na długo.
Tamtego dnia, wraz z Anią i jej współlokatorką Olgą ulepiłyśmy prawie 200 pierogów, a oprócz tego, Ania zajęła się przygotowaniem całej masy innych polskich smakołyków, Olga upiekła przepyszną szarlotkę i kiedy goście pojawili się już na miejscu zadowolone z siebie obserwowałyśmy jak wszystko znika ze stołu. Jednak nie ma to jak dobrze przygotowane smakołyki, które wychodzą daleko poza różnice kulturowe.

• • •

About halfway through my stay in Malaga, Anna organized an evening with Polish food. Nearly twenty people from Poland, Spain and few other countries showed up. All of them were excitedly waiting for our Polish delicacies and as soon as the food was out on the table, it didn't stay there for long.
On that day, together with Anna and her flatmate Olga we made nearly 200 pierogi, on top of all that Anna prepared a whole bunch of some other yum Polish specialities and Olga baked an amazing apple pie. When the guests showed up we were happily watching how everything disappears from the table in no time. That's the amazing thing about a well prepared food - it speaks beyond different cultures.


Shall We Eat?
Szarlotka w całej okazałości.
The yum apple pie in its' whole grace.

Shall We Eat?
Pierogi krok po kroku :)
Pierogi, step by step :)

Shall We Eat?
Shall We Eat?
Shall We Eat?
Shall We Eat?
Shall We Eat?
Shall We Eat?
A po lewej Ania, nasz wspaniały gospodarz tamtego wieczoru ♥
On the left Anna, our amazing host of that evening ♥

Saturday, 27 April 2013

Gibralfaro


Gibralfaro / Malaga
Gibralfaro / Malaga
Katerdra w Maladze - niestety ma tylko jedną wieżę bo przed wybudowaniem drugiej powstrzymał twórców wybuch wojny. Takim sposobem, nie dokończono jej do dziś.
Malaga's Cathedral - unfortunately it has only one tower because the breakout of war stopped the creators from building the second one. That's how the Cathedral has been left until now.

Gibralfaro / Malaga
Gibralfaro / Malaga

Jeszcze nie tak dawno (klik, klik) pisałam o tym, że tak bardzo chcę nagromadzić całą masę pozytywnej energii i tyle słońca ile tylko mi się uda, wiedząc że nadchodzą tygodnie, a może i miesiące grożące poważnym niedoborem tego drugiego. We wtorek, po nocy spędzonej na bagażach i ławkach z powodu braku autobusów czy pociągów, które przetransportowałyby mnie na 4 rano na lotnisko, opuściłam na dobre Hiszpanię. A po wylądowaniu w Krakowie czekała mnie niesamowita niespodzianka... Temperatury zbliżone do tych andaluzyjskich i piękne słońce! Tak więc dalej ładuję akumulatory i za wszelką cenę staram się nastawiać się do wszystkiego pozytywnie - to przecież tak bardzo pomaga w radzeniu sobie z różnymi trudnościami i przyda się w pierwszych, trudnych tygodniach w Londynie które na całe szczęście spędzę w tak samo świetnym towarzystwie w jakim minęły mi ubiegłoroczne wakacje
Blisko dwa tygodnie temu, wraz z Anią poświęciłyśmy niedzielę na zwiedzanie Malagi. Główną atrakcją 'wycieczki' był punkt widokowy z panoramą miasta, a później zamek Gibralfaro.
Chociaż Malaga wydaje się być dużo mniejsza od samej Sewilli i zdecydowanie nie ma aż tylu zabytków do zwiedzania, miasto samo w sobie sprawia bardzo pozytywne wrażenie. Na moje odczucie na pewno wpływ miał fakt, że mieszkańcy mają dostęp do morza i plaży. A tam, zarówno jak i w pozostałej części Andaluzji, słońce jest stałym bywalcem, więc od marca do października plażowiczów nie brakuje. Stare miasto, usiane jest wąskimi uliczkami i przesmykami oraz licznymi, ciekawymi kawiarniami i barami które na myśl przywodziły mi czasem miejsca, których nie powstydziłoby się i Shoreditch.
Z drugiej strony maluje się jednak zupełnie inny wizerunek miasta. Wystarczy wytknąć nos poza rejony przyjazne turystom i nie brakuje już brudu i biedy zaglądającej z niejednego zakątka. Jednak w dziwny sposób kontrastującej z przepychem i bogactwem wielu markowych sieciówek i sklepów 'z wyższej półki'. Tak więc, miasto kontrastów? Moim zdaniem, po prostu średniej wielkości miasteczko żyjące głównie z turystyki. Jednak pełne serdecznych ludzi i najmilszych Hiszpanów jakich miałam okazję poznać w ciągu całej wymiany.

• • •

Not that long ago (click, click) I was writing about how much I want to accumulate some positive energy and as much sun as I can, knowing that the upcoming weeks or even months carry a threat of a serious and permanent lack of the latter. On Tuesday, after a night spent on my suitcases and at the benches because of no public transport that could get me to the airport in Malaga at 4 am, I left Spain for good. After landing in Cracow, there was a big surprise waiting for me... Temperatures very similar to the andalusian ones and a beautiful sun! That's why I'm still accumulating the energy and no matter what, I'm trying to keep just as positive as I can. That always helps to deal with all the problems and will definitely come in handy in the first, difficult weeks back in London that I will luckily spend in just as amazing company as the last year's summer holidays
Nearly two weeks ago, together with Anna, we spent a Sunday afternoon on sightseeing. The main attraction of the trip was the view point with a beautiful panoramic view over Malaga and later, the Gibralfaro castle.
Even though Malaga seems to be much smaller than Seville and definitely doesn't have as many sights, the city itself leaves a very positive impression. I think that what also influenced my experience was an access to the beach and the sea. And just like in the entire Andalusia, the sun is Malaga's regular guest so from March until October the beach is packed with countless sunbathers. The old town is studded with narrow streets and countless, interesting coffee shops and bars, that reminded me of places that even Shoreditch wouldn't be ashamed of.
On the other hand, there is a completely different image of the city. All it takes is to step outside of the touristy areas and that's when you see dirt and poverty peeking from many corners. However it somehow contrasts in a weird way with the luxury and wealth of the 'top shelf' retailers and pricey shops. So, a city of contrasts? In my opinion simply a mid-sized town that lives mainly off of tourism. However full of open-hearted people and the friendliest Spanish that I came across during my entire year abroad.

Gibralfaro / Malaga
U góry po prawej Katedrę widać w całej okazałości.
At the top right you can see the Cathedral in its' whole grace.

Gibralfaro / Malaga
Widok z zamku jest na prawdę imponujący.
The view from the castle is truly impressive.

Gibralfaro / Malaga
Gibralfaro / Malaga
Widocznie nie ja jedyna uważam 1991 za wart zapamiętania.
Apparently I'm not the only one who thinks that 1991 was worth remembering.

Gibralfaro / MalagaGibralfaro / Malaga
Po prawej, obowiązkowy punkt dla większości hiszpańskich miast - arena do walki z bykami.
On the right, a must for most of the Spanish cities - a bull fighting ring.

Gibralfaro / Malaga
Gibralfaro / Malaga
Gibralfaro / Malaga

Saturday, 13 April 2013

Torremolinos


Torremolinos
TorremolinosTorremolinos
Torremolinos

Moje ostatnie tygodnie pobytu w Hiszpanii dobiegają powoli końca. Pożegnałam się już na stałe z Sewillą gdzie na 'do widzenia', przed zapakowaniem się w autobus ukradziono mi portfel - na szczęście obyło się bez większych strat. Miasto zostawiło więc po sobie nie jedno negatywne wspomnienie i mam nadzieję że już tam nie zawitam.
Natomiast najbliższe półtora tygodnia spędzam w Maladze w towarzystwie Ani, skąd wybierzemy się na trzydniową wycieczkę do Walencji. A póki co wykańczamy nasze eseje zaliczeniowe, a ja próbuję nagromadzić całe zasoby słońca na nadchodzące dni w Polsce i powrót do Londynu.
Dwa dni temu wybrałyśmy się na krótką wycieczkę do Torremolinos, małego miasteczka leżącego kilka kilometrów pod Malagą. Jest ono idealnym przykładem stereotypowego, hiszpańskiego ośrodka wczasowego na Costa del Sol, usianego angielskimi pubami, z hotelami na rogu każdej ulicy i angielskim śniadaniem w ofercie większości restauracji. Brakuje tam typowego dla Andaluzji klimatu stereotypowej Hiszpanii z tapas, pokazami flamenco i białymi domami.
Jednak co roku, miejscowości takie jak Torremolinos zalewają masy turystów których głównym celem pobytu jest to, żeby czuć się jak u siebie w domu - jedynie z większą ilością słońca niż w Anglii czy Niemczech. Ja, po trzech godzinach w Torremolinos czułam że nie mogłabym spędzić tam więcej czasu niż jedno popołudnie. Nie chciałabym płacić tysiąca funtów za spędzenie tygodnia w kompletnej izolacji od kultury kraju który odwiedzam i całkowicie odciąć się od możliwości podróżowania po pobliskich miastach i poznawania tego, co okolica ma do zaoferowania.

• • •

The last weeks of my stay in Spain are slowly coming to an end. I left Seville for good and as a 'goodbye', my wallet was stolen right before I boarded the bus to Malaga - luckily the whole thing went without bigger losses. That's how the city left quite some negative memories for me and I hope, I won't have to go back there in the future.
Luckily, I will be spending the next week and a half in Malaga in Anna's company. From there we will make a short, three-day trip to Valencia next week. But for the time being, we are working on finishing off our essays while I'm trying to accumulate as much sun and positive energy as I can, before going back to Poland for few days and then, moving back for good to London (which I truly miss).
The photos that I'm sharing today were taken on a short trip that we made two days ago. Our destination for that afternoon was Torremolinos - a little town located few kilometres away from Malaga. It fits in perfectly with a stereotypical image of a Costa del Sol mass tourism resort studded with English pubs, with hotels on a corner of every street and a 'full English breakfast' on offer in most of the restaurants. That's where you won't get to feel a real Andalusian atmosphere typical for the stereotypical image of Spain - with tapas, white houses and flamenco shows.
But still, each year there are tons of tourists pouring cities like Torremolinos. And their major aim is to feel like home - only with a bit more sun than in Britain or Germany. After three hours in that town, I knew I couldn't spend there more time than one afternoon. And surely I wouldn't pay a thousand pounds for an opportunity of a complete isolation from the local culture and no travel plans for the upcoming week.


Torremolinos
Od prawej Ania oraz Karolina w których towarzystwie spędziłam tamto popołudnie.
From the right, Anna and Karolina whom I got to spend that afternoon with.

Torremolinos
Hotele, hotele, hotele...
Hotels, hotels, hotels...

Torremolinos
TorremolinosTorremolinos
Torremolinos
Torremolinos
TorremolinosTorremolinos

Podoba Ci się ten post? Podziel się ze znajomymi, podaj dalej, polub i śledź An Interesting Distraction na Facebook'u

Like the post? Share the love, spread the word and follow An Interesting Distraction on Facebook