Sunday 27 January 2013

Schönbrunn


Schönbrunn
Schönbrunn

Pierwszego dnia 2013 roku, wybraliśmy się na wycieczkę do Pałacu Schönbrunn, który najbardziej znany jest chyba z tego, że w drugiej połowie XIX w zamieszkiwała go cesarzowa Sissi, wraz ze swoim mężem Franciszkiem Józefem I.
Pałac znajduje się na zachód od Wiednia i mieści się w malowniczym parku o tej samej nazwie. W okresie zimowym, otwarty jest do 17 - dlatego też postanowiliśmy wybrać się tam na tyle wcześnie, aby udało nam się zwiedzić wnętrze budynku. Jak okazało się po dotarciu na miejsce, zbytnio przeliczyliśmy się z oczekiwaniami co do ilości ludzi która tak jak my, postanowi pozwiedzać pałac. Widząc wijącą się jak wąż, długą na kilkadziesiąt metrów kolejkę doszliśmy do wniosku że całkowicie mija się z cele czekanie na dostanie się do środka i postanowiliśmy ograniczyć się do zwiedzenia marketu poświątecznego i parku. Natomiast pałac sam w sobie, zobaczymy wraz z kolejną wizytą w naszym (ukochanym już) Wiedniu.

• • •

On the first day of 2013 we made our way to the Schönbrunn Castle. It's mainly known for being a house for the famous empress Sissi, who lived there with her husband Franz Joseph I in the second part of the XIX century.
The palace is located east from Vienna, in a picturesque park with the same name. During winter time the palace closes at 5 pm - that's why we planned the day so that we could get there early enough and see the inside of the palace. Unfortunately we got there only to see an extremely long queue winding its way through the ticket hall. In the end we decided that there is no point for us to wait with the rest of the people, hoping to get the ticket but it'll be better to explore a bit of the park and take a stroll between the stalls of what was left from the Christmas market. After all, we will definitely get the chance to see the palace when we come back (to our already beloved) Vienna next time.


Schönbrunn
Schönbrunn
SchönbrunnSchönbrunn
Po lewej, pyszna i idealnie ogrzewająca gorąca czekolada razem z kubkiem, który zatrzymałam później na pamiątkę. Dziękuję Ci Eli! ♥
On the left, delicious and warming hot chocolate with a souvenir mug that I got to keep. Thank you Eli! ♥


Schönbrunn


Monday 21 January 2013

Vienna, Welcome Back! ♥

Welcome Back - Vienna Welcome Back - Vienna
Nasi Panowie...
Our Guys...


Welcome Back - Vienna
Mnie pozwolono pobawić się Dianą ♥
I was allowed to take some photos with Diana ♥

W ostatnich dniach zastanawiałam się dość długo o czym mogłabym teraz napisać. Owszem, na dysku piętrzą mi się foldery ze zdjęciami z ostatnich wyjazdów (choć stertka zmniejsza się coraz bardziej, a póki co nie dane mi będzie podróżować aż tyle co ostatnio) ale zaczęłam obawiać się, że regularne dodawanie zdjęć z podróży powoli robi się monotematyczne i nużące.
Doszłam do wniosku, że tego posta warto opatrzyć dłuższym tekstem i napisać kilka słów o tym, dlaczego ostatniego Sylwestra spędziliśmy w jednym z naszych ulubionych miast, Wiedniu.

• • •

Recently, I was trying to figure out what could be the topic of my next post. Yes, I have quite an impressive pile of 'PHOTOS TO POST!' folders on my hard drive (ok, the pile is getting smaller and smaller lately) but I started to worry that uploading photos from all the travels might be boring and tiring.
I thought that for now, to make it more interesting, I'll add a longer text to this post and give you a little inside to why we spent our New Year's Eve in one of our favourite European cities - Vienna.


Welcome Back - ViennaWelcome Back - Vienna
Po lewej, nasza zaprzyjaźniona para, a po prawej wspólne zdjęcie z Fides, u której zatrzymaliśmy się tym razem.
To the left, the cutest couple, that we met back in June and on the right, a photo with Fides who hosted us this time.


Welcome Back - Vienna
Welcome Back - ViennaWelcome Back - Vienna
Później przyszedł czas na zwiedzanie ogrodów wokół Belwederu.
During the day we travelled down to the Belvedere and walked around its' gardens.


Pierwotny plan, który został mi przedstawiony jeszcze w styczniu 2012, mówił, że koniec roku spędzę w Rzymie. Z czasem, coraz bardziej utwierdzałam się w tym przekonaniu kiedy pod koniec października jedynym planem na Sylwestra było samo hasło: 'Jedziemy do Rzymu!'.
Ci z Was, którzy śledzą bloga regularnie być może pamiętają, że jednym z pierwszych wspólnych wyjazdów z Eli'em był tydzień spędzony w Wiedniu. Pierwszy raz skorzystaliśmy wtedy z Couch Surfingu i do dziś otwarcie mówimy, że dzięki temu poznaliśmy niesamowitych ludzi, którzy stali się nam tak bliscy, jak rodzina.
Właśnie w październiku, w czasie rozmowy z nimi, kiedy wciąż nie mieliśmy konkretnych planów, oni zaprosili nas do siebie do Wiednia, żeby tanecznym krokiem przywitać razem rok 2013. Bez większych wątpliwości, po krótkiej dyskusji jednogłośnie stwierdziliśmy, że ta opcja będzie dla nas najlepsza - autokarem dotrzemy do stolicy Austrii z Katowic w raptem 5-6 godzin, a przy okazji zobaczymy naszych znajomych, którym wiele dziś zawdzięczamy.

• • •

The original plan, which I found out about back in January 2012, said that I will spend the end of the year in Rome. That didn't change and with time I was just more convinced that it'll probably stay that way. But towards the end of October the only 'plan' that we had was only a big 'We are going to Rome for NYE!' but no details at all.
Those of you, who follow the blog on a more regular basis might remember, that one of the first trips that we made together with Eli, was a week in Vienna. It was also the first time, when we decided to try out Couch Surfing and now, we openly say that thanks to it, we met people who became like a family to us.
It was back in October, when while talking to them, when we still didn't have proper plans, they invited us to celebrate New Year's Eve together. After a short discussion we both agreed that it will be the best option - it will take us only about 5-6 hours to get from Katowice to the Austrian capital. And an added bonus will be seeing our good friends, that we owe so much to.


Welcome Back - Vienna
Welcome Back - Vienna
Welcome Back - Vienna

Do Wiednia dotarliśmy z samego rana na dwa dni przed Sylwestrem, więc od niedzieli, pełni zapału zaczęliśmy chodzenie po mieście, z którym łączymy teraz tak wiele wspaniałych wspomnień chwil, które spędziliśmy razem.

• • •

We got to Vienna two days before NYE and on Sunday, started walking around the city, filled with the memories of amazing moments that we spent there together.

Saturday 19 January 2013

See You in Two Weeks!


Last set - Madrid
Last set - MadridLast set - Madrid
Po lewej, urząd miasta z niezbyt piękną choinką ustawioną na przeciwko niego.
On the left, Madrid's Town Hall with not necessarily the prettiest Christmas tree in front of it.


Last set - Madrid

Ostatni dzień w Madrycie minął w mgnieniu oka. Udało nam się obejść większą część miasta, zwiedzić wnętrza zamku a wieczorem, zmęczeni wróciliśmy do hostelu żeby dopakować ostatnie rzeczy przed wyjazdem i następnego dnia wczesnym rankiem i wyruszyć w drogę.

• • •

Our last day in Madrid passed really quickly. We've managed to walk around most of the city, see the insides of the palace and in the evening, tired, get back to the hostel to pack the last things before leaving early in the morning on the next day.


Last set - Madrid
Absolutnie, niesamowita karuzela!
The carousel that absolutely blew my mind!


Last set - MadridLast set - Madrid
Wnętrze katedry narodowej po lewej, a po prawej okolice pałacu królewskiego.
The insides of the National Cathedral to your left and the neighbouring areas of the Palace on the right.


Last set - Madrid
Last set - MadridLast set - Madrid
Last set - Madrid
Oraz sam Pałac w roli głównej.
And the Palace itself.


Last set - Madrid
Last set - Madrid
Niesamowite widoki rozciągające się na najbliższe okolice Madrytu, które można było podziwiać z tarasu widokowego przy Pałacu Królewskim.
Beautiful sights that could be admired from the terrace at the Royal Palace.


Last set - Madrid
Urocza księgarnia na którą natknęliśmy się na rogu jednej z ulic, w drodze powrotnej do hostelu.
A cute, little bookshop that we saw on our way back to the hostel.


Last set - Madrid
Last set - MadridLast set - Madrid

Monday 14 January 2013

Madrid


Madrid
Madrid

Jak wspomniałam krótko w ostatnim poscie, w pierwszy weekend grudnia, wybraliśmy się wraz z Eli'em do Madrytu, skąd on wyruszył w swoją dalszą podróż po Europie a ja wróciłam do Sewilli.
Madryt, praktycznie natychmiast stał się naszym ulubionym miastem Hiszpanii, może to dlatego że nigdy nie byliśmy w Barcelonie? Jednak to, co mnie w hiszpańskiej stolicy najbardziej przypadło do gustu, to namiastka półwyspu iberyjskiego wymieszana z atmosferą dużego, europejskiego miasta. Czasem, Madryt na myśl przywodził mi Londyn - wystarczyło spojrzeć na wyraźnie odróżniającą się 'klasę wyższą', ładne parki, czy liczne, interesujące i imponujące muzea (ze słynnym Museo del Prado na czele).
Po trzech dniach spędzonych w tym mieście aż żal było wyjeżdżać szczególnie, że widmo dłuższego rozstania z Eli'em stawało się coraz bliższe.

• • •

As I've mentioned in the previous post, together with Eli, we spent the first weekend of December in Madrid. Later on, he continued with his trip around Europe and I got back to Seville.
Almost straight away, Madrid topped the list of our favourite Spanish cities (actually, I think it is the only favourite - at least for me) but it might be just because we have never made it to Barcelona. What I liked most about Spanish capital city, was a mix between the Iberian Peninsula's climate and the atmosphere of a major European city. At the same time, it has reminded me of London - all it took was to look at the 'high society', stroll around the park or visit some of the countless, interesting and impressive museums (like the famous Museo del Prado).
After three days in the city it was almost depressing to leave, especially with the idea of Eli's departure date approaching.

MadridMadrid
Na zdjęciu po prawej - gmach hiszpańskiej Biblioteki Narodowej.
The photo on the right is the building that houses Spanish National Library.


Madrid
Madrid
Madrid
Madrid

Wednesday 9 January 2013

Our Last Days in Spain


Madrid
Główny budynek Madrytu dla wszystkich wystaw związanych ze sztuką - CaixaForum.
A major building for all sorts of art exhibitions in Madrid - CaixaForum.


MadridMadrid
Madrid
Madrid

Pozwolę sobie dzisiaj na to, żeby ten post był jednym z nielicznych przepełnionych negatywnym wydźwiękiem. Zawsze staram się, aby ten blog był moją ucieczką od szeroko pojętych, złych rzeczy, które przytrafiają się od czasu do czasu. Jednak dzisiaj wyleję swoje żale i postaram się pokrótce opisać, co takiego ważnego działo się w moim życiu, że przez całe tygodnie aż do teraz, nie miałam czasu na napisanie choć jednego posta.
Dwa tygodnie po naszej wycieczce do Portugalii, ruszyliśmy w drogę do Madrytu, gdzie spędziliśmy pierwszy weekend grudnia. Później przyszedł czas pożegnania i Eli opuścił Hiszpanię i wyruszył w drogę do Strasbourga, we wschodniej Francji. Kolejnym przystankiem była Norymberga, Kraków i Katowice, w których mieliśmy się spotkać równe 2 tygodnie później.

• • •

Today, I will let myself make this post to be one of a few, negative ones. I always try to make this blog my little escape from the various bad things, that happen every now and then. But today, I will treat this post as a therapy and try to shortly describe some of the things that have been going on in my life and that stopped me from writing on a regular basis, over the last couple of weeks.
Two weeks after our trip to Portugal, we made our way to Madrid, to spend there the first weekend of December. After that, good times have come to an end, and it was time to say goodbye to Eli, who left Spain for good and travelled east to Strasbourg. His next stops were Nuremberg, Cracow and Katowice, where we would meet again after exactly two weeks time.

Madrid
Madrid
Liście, które pięknie zamarzły przy powierzchni wody.
Beautifully frozen leaves.


Madrid
Madrid

Ktokolwiek z Was, kto odwiedził kiedyś Sewillę, na pewno bezsprzecznie docenił jej piękno, malowniczość i nutkę egzotyki. Ja też byłam tym na początku pobytu oczarowana. Jednak moja niewdzięczność sprawia, że teraz już nie marzę o niczym innym jak powrocie do Londynu, a tapas, pomarańcze i dźwięk hiszpańskiego przyprawiają mnie o ból głowy. I jakimś cudem, po pożegnaniu z Elim i powrocie do Sewilli postanowiłam, że przestanę na siłę oswajać sobie to miejsce. Dopóki miałam stałe towarzystwo osoby, która jest dla mnie jedną z najważniejszych w moim życiu, Andaluzja nie była aż tak straszna. Kiedy zostałam tu sama i odmówiłam kopiowania schematu zachowań innych 'współerazmusów', dowiedziałam się, że chyba jednak nie mam znajomych. Oprócz jednej osoby, która przeżywając podobne katusze jak ja, pomogła mi dotrwać do wyjazdu do domu na Święta.

• • •

Whoever of you, who has ever been to Seville, had probably, indisputably appreciated its' beauty, picturesqueness and a strain of exoticism. At the beginning of my stay here, I was also enchanted with it. However, my ingratitude makes me wish for the moment when I'm back in London away from the tapas, oranges and the sound of Spanish language, which have begun to give me a headache. And by some miracle, after saying bye to Eli and coming back to Seville, I decided that I will stop trying to domesticate this place. While I had a constant company of a person, who's one of the most important people in my life, Andalusia didn't seem that scary. But when I returned here by myself and declined to copy some of the other co-erasmus' behaviours, I found out that I don't have friends after all. Except for one person who, going through the same agony as I have, helped me survive the last two weeks until my Christmas break.

Madrid
Kryształowy Pałac - instalacja artystyczna, przy jej konstruowaniu ukryto w środku 3 złote monety. Ich znalezienie graniczy praktycznie z cudem. Miało to na celu pokazać jak nieistotne w życiu są rzeczy materialne.
The Crystal Palace is an art installation. While constructing the building 3 gold coins were hidden somewhere inside and finding them is almost impossible. The aim of that was to show how irrelevant, material things are in life.


MadridMadrid Madrid

Możliwe, że zastanawiacie się, po co w ogóle o tym wszystkim piszę. A piszę, bo próbowałam się zaaklimatyzować już w kilku miejscach i nigdzie nie było to tak trudne jak tutaj. Może się starzeję, ale nasuwa mi się też inny wniosek. W każdym nowym miejscu, rozpoczęcie wszystkiego od nowa jest trudne. Są jednak miejsca w których jest to łatwiejsze, jak i takie w których nie przychodzi to tak bezproblemowo. Ja uważam, że jeśli ktoś chce próbować ułożyć sobie życie w tej części 'starego' kontynentu, nie powinien tego robić w pojedynkę. Hiszpanie to naród bardzo przyjazny, jednak zamknięty na obcokrajowców. Nie wszyscy z chęcią otwierają się na tych nowo przybyłych, a czasem ciężko jest znaleźć sobie znajomych wśród innych przyjezdnych. A życie w pojedynkę nie każdemu odpowiada.
Więc to taka moja mała rozprawa - do przemyślenia dla Was, i po trosze ku przestrodze.

• • •

You might be wondering, why am I writing all those things. Well, I'm writing this because I've tried to settle into a couple of places already and I never found it as difficult as in here. Maybe I'm getting old, but there's also one conclusion that comes to my mind. In every new place in the world, starting over from the very beginning is never easy. But there are places where it might be less or more problematic. I think, that if anybody wants to start a life in this part of the old continent, it should never be done individually. The Spanish are a very friendly nation, but are very closed towards foreigners. Not everybody happily opens to the newcomers, sometimes it's difficult to find friends among other visitors and a solo life isn't made for everybody.
So this is my little thesis - a food for thought and as a word of caution.



Madrid
Madrid Madrid