Wednesday 29 February 2012

Marrakech, Here We Come!

Marrakech, Here We Come!

Marrakesz jest jednym z najżywszych miast jakie kiedykolwiek odwiedziłam. Eksploduje kolorami, energią, różnorodnością dźwięków które mogą kojarzyć się z Marokiem a kultura, tak odmienna od europejskiej jest widoczna na każdym kroku. Pozorny chaos panujący dookoła jest tak niesamowicie mylący, bo pomimo niego każdy zdaje się dokładnie wiedzieć co robi. Miasto zdecydowanie mnie nie zawiodło!

Marrakech is one of the liveliest cities I've ever been to. It's exploding with colours, energy, all kinds of sounds that come up to your mind when you think about Morocco and the culture that is different from European is visible in every area of life. The chaos that is everywhere is quite deceptive because people don't seem to be influenced by it. The place didn't disappoint me at all!

Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Marrakech, Here We Come!
Widok z restauracji na dachu budynku, gdzie tego dnia jadłyśmy obiad.
View from the rooftop restaurant where we had our lunch that day.
Marrakech, Here We Come!

Więcej zdjęć na moim Flickerze.
You'll find some more pictures on my Flickr account.

Monday 27 February 2012

A Stop in Taroudant

A Stop in Taroudant

Po dwudniowym pobycie w Agadirze wyruszyliśmy w drogę do Marrakeszu, który był najbardziej oczekiwanym przeze mnie punktem naszej podróży. Jednak nie od razu pojechaliśmy do tego pełnego energii miasta. Po drodze zatrzymaliśmy się w mieście Taroudant, który był przedsmakiem tego co zobaczymy w Marrakeszu. Samo miasto znane jest właśnie pod taką nazwą - Mały Marrakesz.

After two-day stop in Agadir we set off to Marrakech, the part of the trip that I was most excited about. But instead of going straight to that vibrant city we stopped in Taroudant, where we got to see what was the foretaste of Marrakech. The town is acutally known as Little Marrakech.

A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
Ściany mediny, czyli starego miasta.
The walls of medina, which is an old part of the town
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
I wszyscy wiedzą, że to CocaCola. Na całe szczęście opisana była też alfabetem łacińskim.
And everyone knows it's CocaCola. Luckily it was written in latin alphabet as well.
A Stop in Taroudant
Marokański Kebab (albo raczej to, co z niego zostało). Byłyśmy tak głodne, że zorientowałam się, że nie zrobiłam zdjęcia dopiero po fakcie.
Moroccan Kebab (or what's left of it). We were so hungry, that I realised I didn't take a picture well after we started eating.
A Stop in Taroudant
A Stop in Taroudant
Malowniczy i zapierający dech w piersiach widok na Średni Atlas.
Picturesque and breathtaking view of Middle Atlas.

Friday 24 February 2012

Ariving in Agadir

Maroko było miejscem, w którym spędziłam ostatni tydzień. Pojechałam tam na wycieczkę będącą częścią moich tegorocznych zaliczeń na uczelni i teraz, kiedy myślę o ostatnich dniach a później spoglądam za okno nie mogę uwierzyć że jeszcze wczoraj byłam w miejscu z niesamowitym słońcem i 24°C.
Zdjęcia, którymi dzielę się z Wami dzisiaj zrobiłam w Agadirze, mieście w którym zaczęliśmy naszą "wyprawę". Spędziliśmy tam tylko dwa dni, ale to w zupełności wystarczyło żeby zwiedzić to miasto i porządnie się nim znudzić. Nie podobał mi się mas turystyczny klimat tego miejsca z całą masą hoteli all-inclusive i praktycznie całkowity brak kultury marokańskiej. Mimo to, dobrze było zobaczyć, że Maroko ma do zaoferowania i takie miejsca.

Morocco was the place where I spent last week. The trip was part of my degree and there are loads of assignments connected with it, but for now I look back to the recent days and when I look outside of my window I can't believe that only yesterday I was in a place with amazing sun and 24°C.
Pictures that I'm sharing with you today were taken in Agadir, which was our first stop in Morocco. We've been there only for two days but it was just enough to see the town and get tired of it. I didn't like this typically mass tourism resort with loads of all-inclusive hotels and almost no sign of Moroccan culture. Still, it was good to see that Morocco has places like that on offer.


Ariving in Agadir
Dzień zaczęłiśmy w porcie, przekonując się, że turystyka nie jest dla Agadiru wszystkim.
We started off at Agadir's port which showed us that there is much more to Agadir than tourism.
Ariving in Agadir
Ariving in Agadir
Później pojechaliśmy na bardzo turystyczny punkt widokowy. Mimo wszystko widok był niesamowity...
After that, we carried on to a very touristy observation point. Nevertheless, the view was absolutely stunning...
Arivin in Agadir
Ariving in Agadir
Ariving in Agadir
Ariving in Agadir
Ariving in Agadir
Żółte w NY, czarne w Londynie, czerwone w Agadirze. Kolor taksówek zmienia się chyba w zależności od klimatu.
Yellow in NY, black in London, red in Agadir. Guess the cab colour changes depending on the climate.
Ariving in Agadir
Souk w Agadirze był na prawdę mały w porównaniu z tym z Marakeszu.
Souk in Agadir was really tiny comparing to the one in Marrakech.
Arriving in Agadir
Ariving in Agadir
Naszą przerwę na lunch spędziłyśmy na plaży. Czy może być coś lepszego w lutym?
We got to spend our lunch break at the beach. Is there anything better in February?

Saturday 18 February 2012

Every Year

Dzisiejszy dzień był na prawdę miły, pełen niespodzianek, miłych słów i ludzi, pokazujących że pamiętają, nawet pomimo odległości która przecież z łatwością mogłaby im pomóc zapomnieć. To był ten dzień, który rok w rok jest pełen niespodzianek. Może brzmi to banalnie, ale ja nie mam nic przeciwko świętowaniu swoich urodzin. Dla niektórych to tylko przypomnienie o mijającym czasie, ale mnie nie przeszkadza posiadanie tej jednej daty w kalendarzu kiedy ktoś może zadzwonić tylko po to, żeby zaśpiewać mi "Sto Lat". I to nie chodzi o to, że za wszelką cenę potrzebuję uwagi innych.
Jednak w tym roku, świętować będę trochę inaczej niż zwykle. Mogę zrobić to, co na prawdę uwielbiam - spakować walizki i jechać. A jutrzejszy cel podróży to Maroko. Najpierw Agadir, później Marrakesz. Mam nadzieję, że się nie zawiodę i wrócę z mnóstwem zdjęć i toną ciekawych doświadczeń!

It's Been 3 years


Today was a nice day, full of surprises, nice words and people showing that they do remember, even though sometimes the distance could make them forget. And this day is a nice day, year after year. Sounds cliché, but I really like the day when I get to celebrate my birthday. Maybe for some people birthday is just a reminder of time passing by, but I really like having just one day a year when someone might call me just to sing me a song. But don't get me wrong, it's not like I'm screaming for attention.
But this year my annual celebration is going to be a bit different. I got to do what I really love - pack my bags and now I'm almost ready to set off. Tomorrow's destination is Morocco. First Agadir, then Marakech. Hopefully the weather will be a nice distraction from this winter time and I believe I'll go back with a whole bunch of pictures and great experiences!


Monday 13 February 2012

Come Over, See the City

W ubiegłym tygodniu miałam jedno z zaliczeń przedmiotu, w którym musiałam zaplanować dzień w Londynie dla grupy klientów która przyjeżdża z wizytą na tegoroczną Olimpiadę. Pomyślałam, że nakręcenie krótkiego filmiku prezentującego kluczowe miejsca, które znalazły się w naszym planie dnia będzie ciekawym pomysłem na urozmaicenie prezentacji i tym samym szansą na podniesienie sobie oceny. Okazało się, że zbytnio się nie pomyliłam, a tym samym nareszcie nie mogłam wymigać się od nauczenia się jak stworzyć takie video.
Jeszcze jedna ważna rzecz, oglądając pamiętajcie, że to moje pierwsze samodzielnie stworzone video więc nie bądźcie zbyt surowi w swojej ocenie...

Last week I had my final presentation in one of the modules, where I had to plan out a day in London for a group of clients arriving to London's 2012 Olympics. I decided that shooting a video that would include some of the places from our plan of the day could be a nice way of making the presentation more appealing and could help me score a bit better grade. I wasn't wrong, and at the same time I finally couldn't find any excuse that could stop me from learning how to make a video fully by myself.
And just one more thing, do have in mind that this is the first video I have ever done so don't be too harsh in your judgement...


Saturday 11 February 2012

Chilly Winter Afternoon

Chilly Winter Afternoon

Z nieukrywaną radością przywitałam swój pierwszy od listopada wolny weekend. Perspektywa dwóch wolnych dni w tym pełnym różnorodności mieście jest bardzo pocieszająca i po mile spędzonej sobocie, nareszcie czuję że udało mi się trochę odpocząć i przynajmniej częściowo wrócić do prób odkrywania tego, co Londyn ma do zaoferowania.
Po przeczytaniu pochlebnej recenzji wystawy Zariny Bhimji w Whitechapel Gallery postanowiłam wybrać się tam dziś i zobaczyć, czy rzeczywiście jest tak ciekawa i poruszająca jak o niej napisano. Na całe szczęście nie zawiodłam się i niektóre zdjęcia i fragmenty filmów z wystawy będącej mieszanką obydwu, okazały się być na prawdę interesujące.
Po odwiedzeniu galerii wybrałyśmy się na Edgware Road, bo co może być lepszego niż gorąca czekolada w chłodny, zimowy dzień?

I welcomed my (first from November) weekend off with great excitement. A perspective of enjoying two days off in this versatile city has been very comforting and after nice Saturday I finally feel like I managed to rest a bit and get back to my old habits of discovering what London has to offer.
Very nice review of Zarina Bhimji's exhibition at the Whitechapel Gallery encouraged me to go and see by myself if it's really as interesting and moving as it's said to be. Luckily I wasn't disappointed and some of the pictures that were part of the film/photography exhibition really made an impression.
We carried on to Edgware Road, because is there anything better than hot chocolate to warm you up after walking in Whitechapel on a chilly Saturday afternoon?


Chilly Winter Afternoon
Chilly Winter Afternoon
Chilly Winter Afternoon
Chilly Winter Afternoon

Monday 6 February 2012

Feel Like Having a Cake?

Chocolate&Vanilla

Ostatnie tygodnie są tygodniami gości, przyjaciół i rodzin, które przyjeżdżają do nas z wizytami, więc nasze mieszkanie jest cały czas pełne. I tak pozostanie aż do połowy marca, z tygodniową przerwą w lutym - ale o tym już niedługo.
Dla naszych ostatnich gości upiekłyśmy ciasto, i po dość długiej przerwie od pieczenia jestem zadowolona z efektu końcowego. Smaczna kombinacja mocnego czekoladowego smaku i wanilii.
Przepis znaleziony tutaj.

Recent weeks are weeks of guests, friends and families coming over to visit so our flat is full for most of the time. And it's going to remain like that until mid March (with one week of break in February, but let's leave that one for now). Fun times!
For our most recent guests we baked a cake, and after quite a while of break I was really happy with the end result. Nice combination of strong chocolatey flavour with vanilla traces.
Recipe found here (in Polish).


Chocolate&Vanilla
Chocolate&Vanilla
Chocolate&Vanilla
Chocolate&Vanilla
Chocolate&Vanilla