Thursday 31 March 2011

Bagel Bakery

Od dłuższego czasu chciałam zjeść chrupiącą bułkę z prawdziwego zdarzenia. Niestety tutaj nawet tym opisanym "Polish" dużo do tych polskich kajzerek brakuje. Dzisiaj postanowiłam więc porządnie poszukać w piekarni blisko mojej uczelni. Znalazłam coś, co na pierwszy rzut oka wyglądało jak to, co chciałam zjeść. Kupiłam i nie zawiodłam się. Smak, zapach i konsystencja były właśnie takie o jakie mi chodziło. Bułka była tak dobra, że jako dodatek wystarczyła mi tylko pyszna kawa z mlekiem:)

I wanted to eat a real, crunchy roll for a while now. Unfortunately those you can get in here, even if called "Polish" don't really taste like ones. Today I decided to try to look for one in a bakery close to my university. I found something that seemed to look like what I was trying to find. I bought it and didn't get disappointed. Taste, smell and consistency were exactly the ones I wanted. The roll was so tasty that all I needed to eat it with was a delicious coffee with milk:)













P.S. Chyba jestem na dobrej drodze do przekształcenia mojego bloga w bloga kulinarnego...:P
P.S. I seem to be really close to making my blog the one about cooking...:P

Tuesday 29 March 2011

Going Green

Miałam ochotę na coś zdrowego i dobrego. Kto powiedział, że studenci nie potrafią gotować i muszą jeść niezdrowo?;) Więc wyszukałam ten przepis i postanowiłam wypróbować. Kilka drobnych zmian i obiad na 2 dni gotowy!

I felt like eating something healthy and tasty. Who said that students don't know how to cook and don't eat healthy?;) So I looked up this recipe (it's in Polish) and decided to try it out. Some minor changes and dinner for 2 days ready!





Monday 28 March 2011

Enjoy the Week!


Na dobry początek tygodnia dodaję kilka piosenek. Poniedziałki zazwyczaj kojarzą nam się z bolesnym powrotem do rzeczywistości więc nastawmy się do tego tygodnia pozytywnie! A muzyka przecież zawsze jest najlepszym sposobem, na wprawienie się w odpowiedni nastrój. Więc dodaję, tak żeby dobrze ten tydzień rozpocząć, ze świadomością że coraz nam bliżej do wakacji. Bo przecież od wczoraj mamy już czas letni! Wiem, teoretycznie śpimy krócej, ale czy nie warto spojrzeć na to z perspektywy - do wakacji już coraz bliżej?:)

To begin the week positively I'm adding some songs. Mondays usually remind us of painful going back to reality so let's try with the positive attitude this time! And music is always the best way to get yourself in the right mood. So I'm adding it to kick off the week nicely, with the consciousness that summer is closer. Because yesterday we changed our clocks for the summer time! I know, theoretically we sleep shorter, but maybe the right way to look at it is that holidays are closer?:)

Saturday 26 March 2011

Strawberry Heaven

Dzisiejszy post to znak że z zimą pożegnałam się już na dobre. To manifestacja początku wiosny, pięknej pogody i zbliżających się wakacji. Och no dobrze, może troszkę przesadzam ale dla mnie moment kiedy na półkach sklepowych pojawiają się pachnące truskawki to już prawie wakacje. A że kocham truskawki pod każdą postacią swoją pierwszą wiosenną porcję zdążyłam już zjeść. A wcześniej uwiecznić:)

Today's post is a sign that I said goodbye to winter for real. It's a manifestation of the beginning of spring, beautiful weather and holidays that are closer everyday. Oh, ok maybe I'm exaggerating a bit but for me the moment when you can find strawberries on a store shelves is almost summer. And since I love strawberries served in any possible way I already had my first portion this year. And earlier captured it:)





Friday 25 March 2011

Somewhere... In English

I am an incurable fan of Sofia Coppola's movies.
I love them for the pictures and for the fact that dialogues are something really rare. And obviously for the music. Maybe those are not typical Hollywood mega productions, with soundtracks that win all of the possible awards that could be won. But there is something captivating in this simplicity.
So feeling in my duty I finally decided to watch her latest movie "Somewhere". Film premiered here in the UK few months ago, but I needed some time to get round to watching it.


Unfortunately I got disappointed with the topic that Coppola chose for the main motif of her production. Incredibly well-worn, talked about in many movies in loads of possible ways which she still decided to approach once again. The main theme is a father (in this case a Hollywood actor, living stereotypical rock man's lifestyle) who doesn't really contribute to his daughter's upbringing. However everything changes in his life, when the mother of his child asks him to take care of their daughter before driving her to the summer camp. Quite predictably the time spent with a child has an incredible impact on him. After daughters' departure he goes through a minor breakdown and decides to change his life. Nevertheless we never get to know how the story finishes - and here is something I like most - open ending.

Despite this predictability and lack of any big revelations the movie is actually really good. I think that the whole production is saved mainly because of the fact that while watching we have to figure out most of the things ourselves. In very characteristic for her way, Coppola decides to almost complitely cut down on the number of dialogues and concentrate on the picture. Sometimes she "torments" us with very long scenes but thanks to this we can actually feel what she wanted to pass on to us. She reaches her aim and finishes everything in very artistic way.

When it comes to the soundtrack, obviously the French band Phoenix couldn't be skipped. It's difficult to be surprised given the fact that the vocalist is directors' husband. But here the idea of using their songs from the latest CD "Wolfgang Amadeus Phoenix" is a huge advantage. I can't stop wondering whether the electro sounds that dominated the LP inspired Sofia to the opening scene. Or maybe she accidentally decided to use this song that perfectly matches the dominating sound of the wholeness. This isn't the only scene when the bands' music highlights what's happening in the movie. In a sensational way the opening sounds of "Love Like a Sunset Part II" were used to show what may be happening in the main character's head. And afterwards, as the scene develops we are allowed to listen to the entire song.

I strongly recommend you to pick one day in the week that wasn't too tiring and spend the evening watching the movie. It definitely requires some energy and concentrating on it. Because the entire thing, despite this obviousness of the theme, creates really positive and interesting piece that in my opinion should be on the list of everyone who calls himself a good movies' fan.

Somewhere...

Jestem nieuleczalną fanką filmów Sofii Coppoli.
Kocham je za obrazy i za to, że dialogów w nich jest jak na lekarstwo. No i oczywiście za muzykę. Może nie są to typowe Hollywoodzkie mega produkcje, których ścieżka dźwiękowa zgarnia wszelkie możliwe nagrody, ale właśnie ta prostota jest urzekająca.
Poczuwając się więc w obowiązku, zobaczyłam jej ostatni obraz "Somewhere. Między miejscami". Film ma swoją polską premierę dopiero 1 kwietnia, więc minie jeszcze kilka dni nim można go będzie zobaczyć na dużym ekranie u nas. Ja jednak skorzystałam z faktu że premiera brytyjska miała swoje miejsce już jakiś czas temu.


Niestety trochę rozczarował mnie temat, jaki Coppola wybrała na motyw przewodni filmu. Niesamowicie oklepany, przerobiony w dziesiątkach filmów na wszelkie możliwe sposoby - ona postanowiła jednak podejść do niego po raz kolejny. Problemem wiodącym jest ojciec (w tym wypadku gwiazdor filmowy, wiodący życie stereotypowego rockmana) poświęcający swojej córce zbyt mało czasu. Wszystko w jego życiu zmienia się jednak, kiedy matka prosi go, aby zajął się córką przed odwiezieniem jej na wakacyjny obóz młodzieżowy. Dość przewidywalnie dziecko wywiera na nim tak ogromny wpływ, że po jej wyjeździe przeżywa załamanie i postanawia zmienić swoje życie. Jednak nie dane nam jest dowiedzieć się jak skończy się historia - czyli to co lubię najbardziej - otwarte zakończenie.
Mimo tej przewidywalności i małej odkrywczości produkcji, film jest jednak bardzo dobry. Myślę, że ratuje go przede wszystkim fakt, że większości musimy się domyślić. W tradycyjny dla siebie sposób Coppola postanawia całkowicie zminimalizować dialogi i skupić się praktycznie głównie na obrazie. Niekiedy "zamęcza nas" niesamowicie długimi scenami, ale dzięki temu zdecydowanie możemy odczuć to, co chciała przekazać. Osiąga więc swój cel i w typowo artystyczny sposób kończy całość.

Co do ścieżki dźwiękowej, nie mogło zabraknąć na niej francuskiego zespołu Phoenix. Nie czarujmy się, to pewnie głównie przez fakt, że wokalistą jest mąż reżyserki. Tutaj jednak pomysł wykorzystania piosenek z ich ostatniej płyty - "Wolfgang Amadeus Phoenix" - jest ogromną zaletą całości. Zastanawiam się, czy elektroniczne dźwięki, które zdominowały płytę artystów zainspirowały Sofię do początkowej sceny filmu, czy przypadkowo postanowiła wykorzystać piosenkę idealnie wpasowującą się w dominujący całość dźwięk. To nie jedyny moment, kiedy muzyka Phoenix podkreśla to, co dzieje się w filmie. Rewelacyjnie postanowiono wykorzystać początkowe dźwięki utworu "Love Like a Sunset Part II" żeby pokazać, co może dziać się w głowie bohatera. A później wraz z nabierającą tempa akcją, pozwala nam usłyszeć cały utwór.

Wybierzcie więc jakiś dzień, który nie zmęczy Was zbytnio, i poświęćcie wieczór na obejrzenie filmu na który zdecydowanie trzeba mieć energię i chęć skupienia się na nim. Bo całość, pomimo częściowej banalności, tworzy bardzo pozytywny i ciekawy obraz, który moim zdaniem powinien znaleźć się na liście każdego fana dobrego kina.

Thursday 24 March 2011

Walk at Southbank

W niedzielę po południu wybrałam się ze znajomymi na spacer wzdłuż Tamizy. Pomimo braku słońca pogoda była w sam raz na przyjemny, popołudniowy spacer. Nigdzie nie brakowało mieszkańców miasta. Na każdym kroku można też było zobaczyć turystów uważnie studiujących mapy.
Spacer zaczęłyśmy od dzielnicy Islington, później szłyśmy przed siebie aż dotarłyśmy do St. Paul's Cathedral. A stamtąd już tylko chwila do Millenium Bridge przez który przeszłyśmy na drugą stronę i przez cały czas szłyśmy na wschód do samego Tower Bridge. Dodaję kilka zdjęć:)

On the Sunday afternoon my friends and I took a walk along Thames. Despite the 'unsunny' day the weather was perfect for an afternoon walk. The Londoners could be seen everywhere and the area was full of tourists carefully studying various maps.
We started our walk from Islington and kept going literally where our feet took us. This way we reached St. Paul's Cathedral and from there it's just few minutes to the Millenium Bridge. We crossed it and kept walking East towards the Tower Brige. Take a look at some pics:)


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Sunday 20 March 2011

Pretty Day in Hampstead



Wczorajszy dzień zdecydowanie należał do jednych z piękniejszych i śmiało przypominał że wiosna tuż tuż. Piękne słońce zachęciło więc do krótkiej wycieczki do Hampstead Heath, gdzie znajduje się podobno 25 stawów. Mnie udało się zobaczyć tylko dwa. W jednym z nich można latem pływać i z tego Hampstead Heath jest najbardziej znane. Później zupełnie przypadkiem udało mi się też dojść do Parliament Hill i całkowicie nieumyślnie, drugi raz w ciągu tygodnia zobaczyć kolejną panoramę miasta. Patrząc na niektóre zdjęcia aż trudno uwierzyć, że były zrobione w Londynie!
Dodaję też mały apel. Wiem, że tam jesteście i czytacie, oglądacie i słuchacie! Dlatego proszę abyście Wy także coś napisali, chociaż kilka słów komentarza, zostawcie po sobie jakiś ślad. Taką małą zachętę dla mnie, żebym wiedziała co Wam się podoba a nad czym muszę jeszcze popracować. Bo przecież słowa sugestii są najlepszym sposobem na poprawienie tego, co się robi:)

Yesterday was one of the prettiest days so far and from early morning hours the weather didn't hesitate to remind us that spring is slowly starting. Beautiful sun encouraged me to take a short trip to Hampstead Heath which is supposed to have 25 ponds. I managed to see just 2. One of those is perfect for outdoor swimming and that's mainly what Hampstead Heath is known for. After seeing that I carried on with my walk and completely unintentionally reached the Parliament Hill. This way the second time during one week when I could get a panoramic view over the City. Looking at some of the pictures it's hard to believe that they were taken in London!
And a short appeal for you. I know that you are there reading, looking at the pictures and listening to the music. So I'm asking you to write something as well, just few words, leave a small trace after yourself. A little encouragement to me, so that I knew what you like and what should I work on. Because comments are always the best way to know what to improve!


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Here with Ania;)

Friday 18 March 2011

Going Back in Time

Jedną z rzeczy za którą uwielbiam muzykę jest to, że można z nią cofnąć się w czasie. Nieistotne do kiedy i na jak długo. Wystarczy mieć choć jedną piosenkę, która przypomni te chwile co wydawałoby się już dawno uciekły.
Tak było i dzisiaj. Długo szukałam inspiracji na nowego posta aż przypadkiem trafiłam na stare zdjęcia z mojego wyjazdu do Irlandii. I wtedy zachciało mi się wrócić tam na kilka chwil. No więc zrobiłam to, co zawsze w takich chwilach robię - włączyłam muzykę, której słuchałam będąc tam.
Postanowiłam zatem dodać i muzykę i kilka zdjęć, zrobionych w czerwcu 2009 roku...

One of the most important things that I love music for is a chance of going back in time with it. No matter to when and for how long. All you need to have is just one song that will remind you of those moments that may seem to be long gone.
And that's what happened today. I spent quite a lot of time searching for an inspiration for a new post and I came up with old pictures from my trip to Ireland. And that's when I felt like going back to that place for few minutes. So I did what I always do in those moments - played the music that I was listening to when I was there.
And as a result there is today's post. Both the music and the pictures that I took in June 2009... Enjoy.




Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us


Image Hosted by ImageShack.us

Wednesday 16 March 2011

Civilian in English

At the very beginning I want to warn you... Today it's gonna be a bit different, a lot of reading and only one language version per post. I decided to bring into life my idea of sharing my opinions about music with You. And additionally immodestly call them music reviews... So let's begin...

Image Hosted by ImageShack.us



I wanted to show you my new music discovery - an American band called Wye Oak. They play music that is considered to be indie rock mixed with indie folk. Here [click click] you can listen to their latest CD which was released 7th March. I have to admit that it definitely is on top of the list of my favourite LPs. I'm also encouraging you to share with me your opinions about it. As a payback I'll share my opinion about 'Civilian' as well.

Of course you should remember that what you're about to read is my own, very subjective point of view. As my best friend tells me (it's rather a paraphrase than a direct quotation) music is an art & art can be perceived by everyone in different way:)

While listening to the CD I couldn't help but get the impression that a duo wants to tell us the story that they are neatly developing with every song they put there. Starting from the calmest and making their songs more and more complicated both musically (the sounds get more sophisticated even though the instruments are pretty much the same for most of the time) and in their meaning.
Even though on the surface most of the songs seem to be the same, when we get more into it we realize that the band hid something for those who want to hear it. They help - or even encourage? - us to that by putting the play list so that it would create consistent storyline. They wanna show us their imaginary place by charming and preparing us for the trip with calm and soothing melodies that later on change into more complex sounds to, in the end, go back to where we began. You may almost get the impression that the whole point of it, is to assure us that you don't have to be afraid to turn off the CD, that there is nothing more that can escape your senses.

The thing that I liked most in the whole LP were the guitars. The band used them in a clever way taking advantage of all the possibilities that they give them and create a storyline of almost every song. It may seem to be weird given that the instrument is considered to be a domain of rock music - and here such a surprise.

Wye Oak should definitely be praised for what they showed on 'Civilian'. I've never been a huge fan of folk music but the duo shows us that this genre can definitely be interesting. And at the same time they assure us in what we already know about folk. Because don't we think of it as a magical music style?

Image Hosted by ImageShack.us


So I'm gonna ask you once again. What is your opinion about the CD? What's your relation to my review? Do you have similar feelings about 'Civilian' or maybe your opinion is different? I'm waiting for your answers!:)

Monday 14 March 2011

Civilian

At the very beginning of the post I'm gonna explain - sorry for just one language version;) I'll post the English one as a separate post within next few days:) But either way I encourage you to listen to the CD;) this will be a good warm-up before reading!



Już na samym wstępie uprzedzam... Dziś troszkę inaczej, dużo czytania i tylko jedna wersja językowa. Postanowiłam wcielić w życie mój plan dzielenia się z Wami swoimi opiniami o muzyce i dodatkowo nieskromnie nazwać je recenzjami... No to zacznijmy od początku:)

Image Hosted by ImageShack.us



Chciałam podzielić się z Wami moim nowym odkryciem muzycznym – zespołem Wye Oak pochodzącym z USA. Grają muzykę będącą mieszanką indie rocka i indie folku. Wyżej dodałam do przesłuchania ich nową płytę ‘Civilian’, która swoją premierę miała 7 marca. Na samym wstępie powiem, że zdecydowanie trafia ona na jedno z wyższych miejsc wśród moich ulubionych LPs.
Bardzo gorąco zachęcam też, do podzielenia się ze mną swoimi opiniami o niej. W ramach rewanżu ja także postaram się napisać jakie są moje odczucia do ‘Civilian’.

Oczywiście pamiętajcie, że to co przeczytacie to jedynie moja subiektywna opinia:) bo jak słusznie mawia moja przyjaciółka (i tu oczywiście raczej bardzo luźna parafraza niż dosłowny cytat) muzyka jest jedną z dziedzin sztuki, a sztukę przecież każdy odbiera i interpretuje inaczej:)

Słuchając całej płyty mam wrażenie, że duet chciałby, aby słuchacz dał porwać się historii, którą starannie układają i rozwijają z każdą kolejną piosenką. Od najspokojniejszej zaczynając, wchodząc na kolejne etapy złożoności utworów – zarówno technicznie, biorąc pod uwagę różnorakość dźwięków, które nam serwują (nawet jeśli przez większość czasu ograniczają się do mniej więcej tych samych instrumentów), jak i znaczeniowo dając nam możliwość na zrozumienie każdego utworu w inny sposób.
Chociaż z pozoru muzycznie praktycznie cała play lista może wydawać się taka sama, to jednak pod pierwszym wrażeniem identyczności, który twórcy podają tym mniej wymagającym odbiorcom, kryję się drugie, ukryte znaczenie całości – tym razem przeznaczone dla oddanych słuchaczy, którzy cenią sobie momenty gdy mogą włączyć płytę, założyć słuchawki i dać się ponieść opowieści muzycznej niczym z bajkowej krainy. Pomagają, albo wręcz zachęcają nas do tego, pisząc dla nas piosenki i układając je w bardzo logiczną całość. Chcą abyśmy spokojnymi, dość mało skomplikowanymi (jednak w pozytywnym znaczeniu) piosenkami przygotowywali się do dalszej podróży między coraz to bardziej złożonymi dźwiękami, by później znów nas uspokoić, abyśmy z czystym sercem mogli zdjąć słuchawki, nie bojąc się że ucieknie nam choćby jedna mała cząstka ich opowieści.

Najbardziej w całej płycie urzekło mnie brzmienie gitar, które chyba są tu najistotniejszą częścią. Zespół postanowił świetnie wykorzystać możliwości jakie daje im ten instrument, aby posługując się czymś co jest przecież raczej domeną rocka zbudować nastrój praktycznie każdej piosenki (i tu moje odkrycie, że to pewnie za to zalicza się ich do indie rocka). Bardzo ciekawie zastosowali możliwości gitary akustycznej, elektrycznej i basowej za co mają u mnie największego plusa:) (jeśli jednak źle je wysłyszałam, to proszę poprawcie mnie!:P)

Wye Oak zdecydowanie należy się pochwała za to, co prezentują na tej płycie. Raczej nigdy nie należałam do oddanych fanów folku, duet udowadnia nam jednak, że styl ten może być ciekawy i jednocześnie pomagają nam oni utwierdzić się w przekonaniu, że dobre mamy o nim wyobrażenie. Bo czy nie właśnie bajkowo powinien nam się folk kojarzyć?

Image Hosted by ImageShack.us


Zapytam więc jeszcze raz:) jakie jest Wasze zdanie o płycie? Jak odnosicie się do mojej "recenzji"? Czy macie podobne odczucia, czy raczej zapatrujecie się na 'Civilian' w inny sposób? Z niecierpliwością czekam na Wasze odpowiedzi!:)

Saturday 12 March 2011

First Signs of Spring

Dziś rano przywitało mnie piękne słońce i 12 stopni za oknem, postanowiłam więc nie zmarnować dnia i wybrałam się na spacer do Primrose Hill. Miejsce jest bardzo atrakcyjne nie tylko turystycznie z powodu wzgórza Primrose, z którego można zobaczyć panoramę Londynu. Cała dzielnica jest ekskluzywną okolicą, w której mieszka wiele ciekawych osób. Miałam nadzieję, że w czasie mojej przechadzki trafię może na Juda Law, niestety nie tym razem...;)
Co prawda do czasu gdy dotarłam do Primrose Hill słońce schowało się już za chmury ale dzień był i tak bardzo przyjemny. Kiedy zobaczyłam panoramę miasta, postanowiłam że skoro jestem już w okolicy to wybiorę się też na krótki spacer po Regent's Parku. Poniżej dodaję zdjęcia z mojego popołudnia:)
Wysłuchajcie też "Lies" brytyjskiego zespołu Fenech-Soler. Grupa zadebiutowała ze swoim pierwszym albumem we wrześniu ubiegłego roku. Mają niesamowicie ciekawe brzmienie, połączenie muzyki electro i indie, co daje bardzo ciekawy efekt końcowy:)

Today's weather was very encouraging to spend the day outside. I decided not to waste this pretty day and went to Primrose Hill. The area is very attractive not just because of the Hill from where you can see the panoramic view of London. The whole neighbourhood is quite exclusive and some interesting people live there:) I was hoping to spot Jude Law but didn't really succeed...;)
After seeing the panorama of the City I figured that if I'm already in the neighbourhood I will take a walk in Regent's Park. Below I'm adding some pics from the afternoon:)
I'm also adding "Lies" by British band Fenech-Soler. They made their debut with the first LP last year in September. The band has really interesting sound, a mixture of electro and indie, which in the end gives a very genuine result:)




Image Hosted by ImageShack.us






Image Hosted by ImageShack.us



Image Hosted by ImageShack.us


Po lewej widać kopułę St. Paul's Cathedral, a po prawej charakterystyczne London Eye
On the left you can see the dome of St. Paul's Cathedral & on the right London Eye

Image Hosted by ImageShack.us





Londyńczycy chyba lubią aktywnie spędzać sobotnie popołudnia:)
I guess that Londoners like an active way of spending their Saturday afternoons:)

Image Hosted by ImageShack.us


Jeśli ktoś widział "Jak zostać królem" to pewnie skojarzy to miejsce:)
If someone saw "The King's Speech" you may know the place:)

Image Hosted by ImageShack.us



Image Hosted by ImageShack.us



Image Hosted by ImageShack.us

Thursday 10 March 2011

Pancake Day

W miniony wtorek Brytyjczycy obchodzili swoją wersję ostatków, czyli Pancake Day. W związku z tym już na kilka tygodni wcześniej w sklepach pojawiają się różnego rodzaju mieszanki do których dodaje się tylko mleko (albo w wersji oszczędnej wodę), mąki zajmują honorowe miejsce na wystawach sklepowych razem z wszelkiego rodzaju dodatkami do naleśników. Tak więc w tym roku i ja dostałam od znajomych Anglików swoje pierwsze zaproszenie na naleśnikową kolację, aby świętować typowy Pancake Day. Poniżej zamieszczam kilka zdjęć:)
Dodaję też piosenkę Lykke Li, mojego ostatniego odkrycia muzycznego - wokalistki indie szwedzkiego pochodzenia. Warto wysłuchać całości, choćby po to aby przez te 3 minuty unosić się w stworzonej specjalnie dla nas otchłani spokoju. Enjoy;)

Last Tuesday British people were celebrating their own version of Shrove Tuesday - a Pancake Day. This year I got my first invitation to celebrate the day with a real pancake dinner. So below I post some pics:)
I'm also adding a song by Lykke Li, my latest musical discovery - a Swedish indie vocalist. It's really worth listening to the whole song and just be able to get carried away in the peacefulness and calmness of the it, bearing in mind the fact that it was created especially for us. Enjoy:)


Image Hosted by ImageShack.us
By Ania,

Image Hosted by ImageShack.us
By Ania

Image Hosted by ImageShack.us
& By Ania:)

Image Hosted by ImageShack.us